czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział II

       Parę dni później, gdy słońce było w zenicie i wskazywało poranna godzinę, a Editha spędzała swój szczodry czas na obieraniu krzewów malin przed chatą, niczym dziewczę z ballady Adamsa von Mickiewicza, do rąk jej trafiła wiadomość przez chyżego posłańca niosącego wiatr na swych skrzydłach – sokoła dostarczona. Jakież było jej zdumienie na twarzy, kiedy to oczyma swymi ujrzała podpis nadawcy: Wielmożny Patrick von Zarost z Nierodzimska. Natychmiast odczytała wiadomość, po czym pióro w rękę pochwyciła i zaczęła tworzyć odpowiedź. Przekazała ją zacnemu posłańcowi, który cierpliwie czekał na korespondencję zwrotną dziewczyny. I tak było przez dni kilka. Ileż to dziewczyna pergaminu zużyła, po to, by kilka słów swych wojownikowi przekazać. Była tak uradowana, że aż ciężko to opisać. Gdy widziała już nadlatującego sokoła, za każdym razem serce waliło jej tak mocno, bo przejęta była bardzo zawartością każdej wysyłanej przez Patricka wiadomości.
        Pewnego pięknego dnia, jak to zwykle w Marklowicku bywało, niesamowicie żwawy sokół przyniósł wieść o następującej treści: Czy Ty Panno Editho nie zechciałabyś poświęcić mnie wojownikowi Patrickowi chwili swego szczodrego czasu, by słów zamienić kilka, jednak nie przez wieść pisemną, lecz w rzeczywistym świecie?” Dziewczę oczywiście podniecone wiadomością nie wiedziało jak odpowiedzieć. Chciała. Naprawdę chciała się z nim spotkać. Jednak jej nieśmiałość spowodowała, że się speszyła. Po dłuższym namyśleniu nakreśliła na papierze odpowiedź w języku godnym dla rycerza: Cóż, jak miło zacny rycerzu, że zamienić słów ze mną kilka byś pragnął, ja jednak nie jestem pewna, czy odwagi na tyle posiadam, by z tak wspaniałym i zacnym wojownikiem jakim ty żeś jest, w rozmowę się wdać.”. Patrick odczytawszy dziewczyny wiadomość zaskoczony był odrobinę, gdyż wiedział, że dziewczę go wielbi, dlaczego więc nie chce się z nim spotkać? Pomyślał rycerz, że spławia go panna i tak też napisał jej w kolejnym liście. Ta jednak w odpowiedzi zapewniała go wielce, że wcale tak nie jest i że rycerz podbił jej serce, po czym rozmowa zeszła na inne tematy. Kolejnego dnia w szkole Editha opowiedziała Klaudyji całą historię związaną z listami Patricka.


 - Wiedziałam, że tak będzie. Ale głupio zrobiłaś, że mu odmówiłaś. - Powiedziała dziewczyna pewna błędu przyjaciółki.

Editha posmutniała, bo powoli zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, co zrobiła.

 - Speszyłam się. Znowu. Nic na to nie poradzę, że jestem taka nieśmiała. - Odparła, a na jej twarzy zaczął malować się smutek.
 - Nie możesz tak robić, bo nigdy sobie nie znajdziesz męża, jak będziesz każdemu odmawiać z powodu swojej nieśmiałości. - Odpowiedź Klaudyji jeszcze bardziej uświadomiła dziewczynie, że jest naprawdę głupia popełniając takie błędy, tylko dlatego, że brakuje jej odwagi.

Editha nic nie odpowiedziała Klaudyji. Przez cały dzień zastanawiała się nad tym, że przyjaciółka miała jednak rację.Jest zbyt nieśmiała. Potrzebuje więcej odwagi, bo inaczej nigdy nie znajdzie mężczyzny, z którym będzie mogła spędzić resztę swego życia. Uświadomiła sobie, że popełniła błąd, ale czy będzie szansa, żeby go jeszcze naprawić?
Po lekcjach, kiedy to dziewczyny wyszły ze szkoły, spotkały przed budynkiem Patricka. Editha przekonana była, że wojownik podejdzie do niej i rozpocznie rozmowę, bo w końcu o tym była mowa podczas ich wczorajszej listownej konwersacji i jakby nie było tego chciał.

 - Witaj Editho. - Powiedział Patrick ukazując jednocześnie swe perłowe uzębienie.
 - Witaj szlachetny wojowniku. - Odpowiedziała mu dziewczyna, a on pokłonił się i odszedł w innym kierunku.


Editha była wyraźnie zaskoczona. Pomyślała, że skoro była taka niepewna, to Patrick nie chciał być nachalny, więc do rozmowy jej nie zmuszał...
        Powróciwszy do domu Editha znów zaczęła poważnie rozmyślać nad tym, co powinna zrobić z tym wojownikiem. On wydaje się być nią zainteresowany, bo nie każdy rycerz może taki zamęt wprowadzić w życie zwykłej, prostej dziewczyny ze wsi. Ona nim także. Dlaczego więc trwoży się przed bliskim spotkaniem? Dlaczego nie ma w sobie więcej odwagi? Mogła chociaż spróbować. Zastanawiała się cały wieczór, a w nocy nie mogła oka zmrużyć, bo była tak przejęta tym wszystkim. Bez przerwy obiektem jej rozmyślań był Patrick von Zarost.

***

        O tym samym czasie, kiedy to Editha borykała się z rozterkami miłosnymi, w nijakim Ustrońsku, za czarną góra zwaną Czantoryją mieścił się zamek okrutnej wiedźmy Agatelli Paskudnoszczurej. Znana była ona ze swego kruczoczarnego charakteru. Była bardziej paskudna niż wspomniany już władca Koperoszyc Janusz Ząb II Spasły. Tak jak jego omijali ludzie na długość 1000 razy większą niż jego szerokości, tak Agatellę mijali na długość 666 razy większą niż szerokość króla powieloną 1000 razy. Wiedźma od dnia, w którym zrodziła ja matka szczurzyca, pragnęła zawładnąć królestwem Koperoszyc. Mogła do tego dotrzeć na kilka sposobów, lecz nie wszystkie były proste do zrealizowania. Wielokrotnie Agatella próbowała pokonać Janusza Zęba II Spasłego, jednakże ani razu jej się nie udało. Dotarły pewnego dnia do jej uszu plotki, że rycerz poddany wielkiemu władcy Januszowi Zębowi II Spasłemu, który jako pierwszy odnajdzie wybrankę swego serca i zaplanuje ożenek, ten wraz z żona królestwo Koperoszyc w podarku otrzyma. Wstrętna Agatella Paskudnoszczura prędko więc plan uknuła i eliksir odpowiedni przygotowała, aby serce wojownika koperoszyckiego czym prędzej zdobyć. Tak też wraz z nadejściem dnia następnego, tuż o świcie, kiedy to słońce wyłaniało się znad horyzontu, Agatella spożyła wcześniej przygotowany przez nią wywar, po czym zmieniła się w zwyczajną dziewczynę, taką jak Editha, ale o wiele szpetniejszą. Okazało się bowiem, że nos tej przemiany nie doznał i taki, z jakim przyszła na świat, już pozostał, wielki i niezgrabny. Pogodziła sie jednak z niepożądanymi działaniami i do koperoszyckiej szkoły czym prędzej ruszyła. Dzięki temu była bliżej zamku, w którym to wojownicy wielkiego władcy przebywali. Musiała sobie tylko wybrać któregoś, a potem podać mu odpowiedni eliksir, który wyczyści jego pamięć, a ona zawładnie wówczas jego umysłem i podejmie kolejne kroki.

***

        Następnego dnia Editha rozmyślawszy nad panującym wokół niej chaosem, napisała list do Patricka. przekazała go chyżemu posłańcowi i z niecierpliwością oczekiwała odpowiedzi. Tak rozwinęła się kolejna, o ważnej dla dziewczyny treści konwersacja. Dziewczę bowiem dowiedziało się, że wielką pasją Patricka są wyścigi konne. Wojownik bardzo wielbi konie i planuje nawet w takich wyścigach wystartować. Potrzebuje on jednak wspaniałego rumaka, którego nie łatwo zdobyć, ale dzielny i pomysłowy rycerz zaplanował już zdobycie swojego 'maluszka', na którym z pewnością zwycięży niejeden pościg. Czeka go jednak wiele pracy. Dowiedziała się również, że rycerz pali papierosy, co raczej ją odrzuciło, bo nienawidziła zapachu dymu tytoniowego. Po dłużej trwającej konwersacji Editha postanowiła złożyć wojownikowi propozycję, gdyż przemyślawszy sobie wszystko spotkać się pragnęła z Patrickiem i słów kilka zamienić chciała. Boże! Jakież było jej zdumienie, kiedy to ten wspaniały rycerz złożył odmowę. A jakie zdenerwowanie i złość odczuła, gdy ten powiadomił ją o istnieniu innej dziewczyny, która jest dla niego wiele ważniejsza niż jakaś tam panna z Marklowicka. Editha poczuła się wielce zraniona, świat jej się zawalił. Jak taki wspaniały wojownik Patrick mógł ją tak potraktować? Jak on mógł zabawić się nią tak, jak jakiś bachor zwykłą grzechotką? Dziewczę było tak zdruzgotane, iż postanowiło skontaktować się ze swą starą przyjaciółką - waleczną łowczynią wampirów: pół człowiekiem - pół wilkiem, która trzymając w objęciach łunę księżyca, kroczy dumnie przez mrok, niszcząc nieprzyjaciół, napawając się krwią i przerażeniem wrogów, mszcząc poległych i skazanych na niedostatek. Tylko ona była wstanie ją wspomóc, tylko ona była jej ostatnia nadzieją. Zawsze była przy niej, kiedy działo się coś złego i kiedy to doskwierał jej smutek. Zawsze jej pomagała, więc i tym razem nie zostawiłaby dziewczyny nie udzielając jej porady i pomocy. Przyjaciółki spotkały się więc wieczorem w pobliskim lesie.

 - Więc mówisz, że Cię zranił? - Dopytywała się łowczyni wampirów.
 - Tak. W zasadzie to nie wiem. Ale chyba tak. Najpierw chciał się ze mną spotkać. Nawet kilka razy mi to proponował, a kiedy naprawdę zaczęło mi na nim zależeć, powiedział mi, że znalazł sobie inną. - Editha mówiąc to poczuła łzy spływającej jej po policzkach i odruchowo je otarła. Zdała sobie sprawę, że się spóźniła. To prawda, że Patrick chciał, jednak ona zbyt długo zwlekała z podjęciem decyzji, toteż wojownik zrezygnował.
 - Wygląda na to, że doszedł do wniosku, że nie chcesz się z nim spotykać i poszukał sobie innej panny. Ale nie martw się! Pójdę jutro z Tobą do szkoły i być może zobaczymy tę jego ukochaną. A potem zastanowimy się co dalej. - Mówiąc to łowczyni mocno przytuliła przyjaciółkę do siebie, a potem odprowadziła bezpiecznie do domu.

5 komentarzy:

  1. Super blog, takii, hmm mroczny xDD
    zapraszam do mnie:
    showmeyourbarca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog, bardzo mi się podoba . Jest taki innny, w dobrym sensie :D
    what-do-you-call-tomorrow-without-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz ciekawie . Świetnie budujesz zdaniai widac ,że w pisanie wkładasz całe serce .
    Zapraszam do mnie ; http://mietowetrampki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Łał. To jest świetne! Często czytam takiego typu opowiadania i usypiam przy nich... cieszę się, że aby Ty piszesz ciekawie ;)Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń