- Dostała strzałą! Jest ranna! Musimy ją ratować! - Krzyczała przerażona Editha, która natychmiast podbiegła do krwawiącej przyjaciółki.
Łowczyni wampirów wraz z odważnym młodzieńcem, którego godności żadne z kompanów nie miało zaszczytu poznać, uporali się szybko z napastnikami.
Łowczyni wampirów wraz z odważnym młodzieńcem, którego godności żadne z kompanów nie miało zaszczytu poznać, uporali się szybko z napastnikami.
- Zabierzmy ją do tutejszego lekarza. Na pewno jej pomoże. - Powiedział nieznajomy, po czym zabrał ją na ręce i ruszyli do Zebrzydowickiego Dworu.
Wioska ta niezbyt od innych się różniła. Dokoła krzątali się ludzie zaciekawieni młodymi przybyszami. W końcu Drużyna Zabójców Cienia dotarła do małej, białej chatki na końcu jednej z uliczek. Lekarz prędko otworzył im drzwi. Nie wyglądał na doświadczonego. Był to młody człowiek o długich włosach i uśmiechniętej twarzyczce. Był bardzo sympatyczny, bez przerwy się uśmiechał, mimo tego, iż przynieśli mu ranną, która krwawiła i z bólu się zwijała. Arletus von Kiełek, bo tak mu było na imię, natychmiast zajął się ranną. Zdjął zakrwawioną koszulę i strzałę tkwiącą w jej piersi pochwycił, z całej siły swej pociągnął i wraz z przeraźliwym okrzykiem bólu przez Klaudyję wydanym, prędko wyjął. Młody nieznajomy wybył gdzieś, to też Editha, łowczyni wampirów i Klaudyja zostali sami z lekarzem, który właśnie bandażował ranę.
Wioska ta niezbyt od innych się różniła. Dokoła krzątali się ludzie zaciekawieni młodymi przybyszami. W końcu Drużyna Zabójców Cienia dotarła do małej, białej chatki na końcu jednej z uliczek. Lekarz prędko otworzył im drzwi. Nie wyglądał na doświadczonego. Był to młody człowiek o długich włosach i uśmiechniętej twarzyczce. Był bardzo sympatyczny, bez przerwy się uśmiechał, mimo tego, iż przynieśli mu ranną, która krwawiła i z bólu się zwijała. Arletus von Kiełek, bo tak mu było na imię, natychmiast zajął się ranną. Zdjął zakrwawioną koszulę i strzałę tkwiącą w jej piersi pochwycił, z całej siły swej pociągnął i wraz z przeraźliwym okrzykiem bólu przez Klaudyję wydanym, prędko wyjął. Młody nieznajomy wybył gdzieś, to też Editha, łowczyni wampirów i Klaudyja zostali sami z lekarzem, który właśnie bandażował ranę.
- Kim on jest? - Zapytała Editha zaciekawiona jego osobą od momentu, kiedy się pojawił.
- To Wiolas von Pasterz. Młody, odważny i bardzo pyskaty wojownik. Pojawił się tu niedawno, więc nikt go dokładnie nie zna, ale wykazuje się, jeśli chodzi o obronę naszej wioski. - Odpowiedział pewnym głosem Arletus.
Editha natychmiast pomyślała o wróżbie. Wiedziała, że w wiosce tej spotka kompana, jednak nie wiedziała, jak mogłaby go rozpoznać. A może to, że pomógł im pokonać orków było znakiem? Arletus zaczął dziewczynę wypytywać o szczegóły ich podróży. W międzyczasie pojawił się także Wiolas, który również zaciekawiony był historią Edithy i jej przyjaciół. Oboje poruszeni byli bardzo. Doszły ich słuchy o złowrogiej Agatelli. Zaskoczyła ich odwaga Edithy, która jakby nie było poświęca swe życie dla ukochanego. Arletus von Kiełek bez zastanowienia postanawia przyłączyć się do jej drużyny.
- To Wiolas von Pasterz. Młody, odważny i bardzo pyskaty wojownik. Pojawił się tu niedawno, więc nikt go dokładnie nie zna, ale wykazuje się, jeśli chodzi o obronę naszej wioski. - Odpowiedział pewnym głosem Arletus.
Editha natychmiast pomyślała o wróżbie. Wiedziała, że w wiosce tej spotka kompana, jednak nie wiedziała, jak mogłaby go rozpoznać. A może to, że pomógł im pokonać orków było znakiem? Arletus zaczął dziewczynę wypytywać o szczegóły ich podróży. W międzyczasie pojawił się także Wiolas, który również zaciekawiony był historią Edithy i jej przyjaciół. Oboje poruszeni byli bardzo. Doszły ich słuchy o złowrogiej Agatelli. Zaskoczyła ich odwaga Edithy, która jakby nie było poświęca swe życie dla ukochanego. Arletus von Kiełek bez zastanowienia postanawia przyłączyć się do jej drużyny.
- Przydam się Wam! Lekarz bywa bardzo potrzebny na takich wyprawach! - Powiedział zdecydowanie.
- Ja też idę z Wami. - Odparł Wiolas. - Wojownik taki jak na pewno Wam się przyda! Walka z gnomami i orkami Agatelli nigdy nie jest łatwa. Zresztą już się o tym przekonaliście.
Editha uradowała się wielce na te słowa. Spełniła się część wróżby Alkoholiksa, co oznacza, że są na dobrej drodze.
- Ja też idę z Wami. - Odparł Wiolas. - Wojownik taki jak na pewno Wam się przyda! Walka z gnomami i orkami Agatelli nigdy nie jest łatwa. Zresztą już się o tym przekonaliście.
Editha uradowała się wielce na te słowa. Spełniła się część wróżby Alkoholiksa, co oznacza, że są na dobrej drodze.
- To wspaniale! Wyruszamy jak tylko Klaudyja odzyska siły!
Miły wieczór spędziła Drużyna Zabójców Cienia w powiększonym już gronie, w chatce Arletusa. Lekarz przygotował poranionej młodej dziewczynie specjalny wywar z ziół, dzięki któremu szybko odzyska zdrowie i siły i cała piątka będzie mogła wyruszyć w dalszą podróż. Editha była bardzo szczęśliwa, jednakże zachowanie Wiolasa von Pasterz było odrobinę nienaturalne, lecz dziewczyna doszła do wniosku, że tylko jej się zdaje, bo zmęczona minionym dniem była bardzo. Położyła się więc spać i szybko zasnęła.
Słońce wyjątkowo przygrzewało. Editha odziana w letnią sukienkę, białą niczym śnieg zimą, którą to ciepły wiaterek podwiewał lekko do góry od czasu do czasu, stąpała po łące zielonej niczym oczy jego i wdychała woń cudownym lawendowych kwiatów, które zdobiły zielonkawe pastwisko odrobiną liliowej barwy. Czuła się taka wolna. Nie miała żadnych zmartwień. Usiadła na fioletowym dywanie kwiatów i zrywając jeden po drugim w wianek je splatała. Już go dokańczała, gdy nagle oczy jej przysłoniły męskie dłonie. Chwyciła je i zdjąwszy, odwróciła się. On bez wahania wziął jej twarz w swoje dłonie, po czym zatopili się w namiętnym pocałunku. Oderwali się od siebie, ale tylko po to, by spojrzeć sobie w oczy. Wyjął z rąk jej wianek i włożył na głowę.
Miły wieczór spędziła Drużyna Zabójców Cienia w powiększonym już gronie, w chatce Arletusa. Lekarz przygotował poranionej młodej dziewczynie specjalny wywar z ziół, dzięki któremu szybko odzyska zdrowie i siły i cała piątka będzie mogła wyruszyć w dalszą podróż. Editha była bardzo szczęśliwa, jednakże zachowanie Wiolasa von Pasterz było odrobinę nienaturalne, lecz dziewczyna doszła do wniosku, że tylko jej się zdaje, bo zmęczona minionym dniem była bardzo. Położyła się więc spać i szybko zasnęła.
Słońce wyjątkowo przygrzewało. Editha odziana w letnią sukienkę, białą niczym śnieg zimą, którą to ciepły wiaterek podwiewał lekko do góry od czasu do czasu, stąpała po łące zielonej niczym oczy jego i wdychała woń cudownym lawendowych kwiatów, które zdobiły zielonkawe pastwisko odrobiną liliowej barwy. Czuła się taka wolna. Nie miała żadnych zmartwień. Usiadła na fioletowym dywanie kwiatów i zrywając jeden po drugim w wianek je splatała. Już go dokańczała, gdy nagle oczy jej przysłoniły męskie dłonie. Chwyciła je i zdjąwszy, odwróciła się. On bez wahania wziął jej twarz w swoje dłonie, po czym zatopili się w namiętnym pocałunku. Oderwali się od siebie, ale tylko po to, by spojrzeć sobie w oczy. Wyjął z rąk jej wianek i włożył na głowę.
- Moja królewna. - Wyszeptał.
Fiolet kwiecia idealnie komponował się ze złotem jej długich włosów. A oni znów przywarli do siebie ustami. Po pocałunku zanurzyli się w gęstwinie zielonej łąki. Editha położyła głowę na jego klatce piersiowej, a on głaskał ją po złocistych włosach. Dziewczyna chciała, aby ta chwila trwała już zawsze. Czuła się najszczęśliwszą na świecie. Miała u boku swego dzielnego i ukochanego Patricka. Nagle usłyszała przeraźliwe pianie koguta.
Fiolet kwiecia idealnie komponował się ze złotem jej długich włosów. A oni znów przywarli do siebie ustami. Po pocałunku zanurzyli się w gęstwinie zielonej łąki. Editha położyła głowę na jego klatce piersiowej, a on głaskał ją po złocistych włosach. Dziewczyna chciała, aby ta chwila trwała już zawsze. Czuła się najszczęśliwszą na świecie. Miała u boku swego dzielnego i ukochanego Patricka. Nagle usłyszała przeraźliwe pianie koguta.
- Co się dzieje? - Krzyknęła zdezorientowana.
Po chwili uświadomiła sobie, że to, co się przed momentem działo było tylko przecudnym snem... Położyła się na łóżku. Z oczu jej zaczęły spływać łzy. Przytuliła się do miękkiej poduchy. "Tak bardzo chciałabym być szczęśliwa z Tobą mój ukochany Patricku, tylko z Tobą, abyśmy każdą wolną chwilę mogli poświęcić na moment rozkoszy, taki jak w moim śnie. Uratuję Cię! Nie pozwolę, aby ta wiedźma Agatella Paskudnoszczura zniszczyła Twoje życie! Nigdy!" - Pomyślała, po czym na dobre się rozpłakała, a łzy strumieniami spływać zaczęły po jej policzkach.
Mokra jej od łez twarz wyglądała tak biednie, jakby już przez czas dłużej nieokreślony jakąś chorobę przebywała. Była blada i bardzo smutna. Był to widok nieczęsty, bo Editha zwykle od ucha do ucha uśmiechnięta. Klaudyja usiadła obok dziewczyny i prędko chustę do otarcia twarzy jej podała, a którą to babcia w tobołek zapakowała. Przytuliła przyjaciółkę mocno i powtarzać zaczęła:
Po chwili uświadomiła sobie, że to, co się przed momentem działo było tylko przecudnym snem... Położyła się na łóżku. Z oczu jej zaczęły spływać łzy. Przytuliła się do miękkiej poduchy. "Tak bardzo chciałabym być szczęśliwa z Tobą mój ukochany Patricku, tylko z Tobą, abyśmy każdą wolną chwilę mogli poświęcić na moment rozkoszy, taki jak w moim śnie. Uratuję Cię! Nie pozwolę, aby ta wiedźma Agatella Paskudnoszczura zniszczyła Twoje życie! Nigdy!" - Pomyślała, po czym na dobre się rozpłakała, a łzy strumieniami spływać zaczęły po jej policzkach.
Mokra jej od łez twarz wyglądała tak biednie, jakby już przez czas dłużej nieokreślony jakąś chorobę przebywała. Była blada i bardzo smutna. Był to widok nieczęsty, bo Editha zwykle od ucha do ucha uśmiechnięta. Klaudyja usiadła obok dziewczyny i prędko chustę do otarcia twarzy jej podała, a którą to babcia w tobołek zapakowała. Przytuliła przyjaciółkę mocno i powtarzać zaczęła:
- Wszystko będzie dobrze. Nie jesteś sama! Uwolnimy Twojego Patricka z rąk Agatelli.
"Dla nich wszystkich to takie proste? Pójść, pokonać i już? Problemu nie było? Czy oni nie są wstanie choć w odrobinie poczuć tego, co ja? Smutku? Żalu? Rozpaczy?" - Pomyślała zapłakana Editha. Wytarła twarz w chusteczkę o różowej barwie, zażyła łyku wody źródlanej, po czym poprosiła o chwilę spokoju.
Tymczasem w innym pokoju reszta przyjaciół prowadziła konwersację. Głównym tematem była oczywiście Editha i Patrick.
"Dla nich wszystkich to takie proste? Pójść, pokonać i już? Problemu nie było? Czy oni nie są wstanie choć w odrobinie poczuć tego, co ja? Smutku? Żalu? Rozpaczy?" - Pomyślała zapłakana Editha. Wytarła twarz w chusteczkę o różowej barwie, zażyła łyku wody źródlanej, po czym poprosiła o chwilę spokoju.
Tymczasem w innym pokoju reszta przyjaciół prowadziła konwersację. Głównym tematem była oczywiście Editha i Patrick.
- Czemu ona tyle wyje? - Zapytał poddenerwowany Wiolas von Pasterz.
- Cierpi z powodu Patricka. - Odparła powaznym tonem łowczyni wampirów.
- Przecież on jej nawet nie wyznał miłości! W ogóle się nie znają i ona go kocha?
- Widocznie nie wiesz, na czym polega prawdziwa miłość, miłość niczym z baśni Grimm-Brothers. - Dodała Klaudyja przejęta nie najlepszym stanem Edithy.
Kiedyż to dziewczyna doszła do siebie, wreszcie w drogę nadszedł czas ruszać. Drużyna Zabójców Cienia w pięcioosobowym składzie wyrusza na wschód, aby to tym razem Pruchnicką wieś odnaleźć. Tam to właśnie, wedle przepowiedni druida, kolejni mężni znaleźć się powinni, co Edithę i jej przyjaciół w walce z Agatellą Paskudnoszczurą wspomogą.
- Cierpi z powodu Patricka. - Odparła powaznym tonem łowczyni wampirów.
- Przecież on jej nawet nie wyznał miłości! W ogóle się nie znają i ona go kocha?
- Widocznie nie wiesz, na czym polega prawdziwa miłość, miłość niczym z baśni Grimm-Brothers. - Dodała Klaudyja przejęta nie najlepszym stanem Edithy.
Kiedyż to dziewczyna doszła do siebie, wreszcie w drogę nadszedł czas ruszać. Drużyna Zabójców Cienia w pięcioosobowym składzie wyrusza na wschód, aby to tym razem Pruchnicką wieś odnaleźć. Tam to właśnie, wedle przepowiedni druida, kolejni mężni znaleźć się powinni, co Edithę i jej przyjaciół w walce z Agatellą Paskudnoszczurą wspomogą.