sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział XI

        Agatella w swej komnacie przygotowywała właśnie plan kolejnego ataku na Drużynę Zabójców Cienia. Po ostatniej porażce na Janusa i Wiolasa nie mogła już liczyć. Musiała znaleźć nowego przywódcę, który będzie o wiele inteligentniejszy i będzie potrafił prawidłowo przeprowadzić atak. A o takiego kogoś wcale nie było łatwo. Jej poddani byli niewątpliwie nie mała grupą, do tego jeszcze miała swoją służbę na zamku, ale tak naprawdę żaden z potencjalnych kandydatów na przywódcę nie grzeszył rozumem i bała się powierzyć któremukolwiek z nich tak ważna misję. Nawet zastanawiała się nad tym, aby ona sama stanęła na czele licznej armii, jednak było to ryzykowne. Co prawda jej wojownicy byli bardziej wykształceni i mieli o wiele skuteczniejszą broń niż ta banda nastolatków, ale ostatni razem nie udało im się ich pokonać. "Może to wcale nie była wina przywódcy, a tego, że drużyna Edithy ma w zanadrzu jakieś moce?" - Pomyślała. "Ale skąd niby mieli by je mieć? Przecież to tylko garstka ludzi ze wsi mających zaledwie kilka noży i łuków."

 - Przecież to ja jestem wiedźmą i mogę sobie wyczarować i stworzyć to, czego tylko zapragnę.! - Dokończyła swą myśl, wypowiadając to zdanie z triumfem. - Nikt nie zdoła mnie pokonać. Muhahahahahahaa.!

Po chwili zastanowienia, doszła do wniosku, że plan i przygotowanie ataku zostawi na później i postanowiła, że dobrze byłoby odwiedzić swego starego przyjaciela Paula. " Muhahahahah... dawno nikt mnie porządnie nie wyruchał..." - Pomyślała z uśmiechem. Długo się nie widzieli, a miała mu tyle do opowiedzenia. Z pewnością ucieszy się z jej wizyty. Patrickiem jak zwykle prawie w ogóle się nie przejmowała. Po zabiciu Melisy przygotowała dla niego mocniejszy eliksir, który miał wymazać mu pamięć, bo ten poprzedni nie działał już na niego tak, jak powinien i młody wojownik zaczął tęsknić za domem jednocześnie pragnąc tam powrócić. " Powinien spać do późnego wieczora." - Pomyślała, po czym pochwyciła w rękę dużą, czarną torbę i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem.

***

        Wyruszyli z samego rana. Kamilos był zafascynowany podróżą. W zasadzie ciężko było odkryć cel jego zaangażowania w tę wyprawę. Nie trudno było zauważyć, że od samego początku młoda dziewoja z Marklowicka mu się spodobała, ale była to podróż do Ustrońska, gdzie Editha miała uratować swego ukochanego z rąk złej wiedźmy. Co prawda mógł dzięki temu spędzić z nią sporo czasu, lecz to, że dziewczyna zrezygnuje z takiego wyzwania, jakim jest wojna z Agatellą na rzecz jej wymarzonego Patricka, było prawie niemożliwe. A może właśnie na to liczył, że odwiedzie ją od tak szalonego pomysłu i Editha zostanie z nim?
        Wędrowali już około 2 godzin. Editha prawie w ogóle się nie odzywała, choć Kamilos robił kilka podejść. Jednak nic z tego. Dziewczyna przemierzała kilometry w zamyśleniu i zadumie. W jej życiu panował chaos. Kamilos cały czas był przy jej boku. Martwiło go dziwne zachowanie dziewoi i nawet przeszło mu przez myśl, że to on może być powodem jej zmartwień. Zastanawiał się nad tym, czy przypadkiem Editha nie skłamała mówiąc, iż cieszy się z tego powodu, że młodzieniec dołączy do ich drużyny. "Może tak naprawdę nie chciała, abym z nimi poszedł?" - Pomyślał. Miał wielką ochotę przerwać tę niezręczną ciszę. Nie był jednak pewien, o co ją zapytać i czy przypadkiem sobie tym nie zaszkodzi. 
        Powoli zapadał zmrok. Drużyna Zabójców Cienia postanowiła zatrzymać się pod niewielkim wzgórzem i tam przenocować. Po kolacji Arletus wraz z Michaelem udali się na spoczynek, a Klaudyja z łowczynią wampirów postanowiły omówić kilka spraw. Kamilos zasiadł pod jednym z pięknych dębów i odpłynął gdzieś w zadumie, a Editha postanowiła przejść się na spacer. Klaudyja chciała dowiedzieć się, co się dzieje z ich blonwłosą przyjaciółką, jednak młody lekarz z Cieszyńska był zbyt blisko i mógłby dosłyszeć rozmowę dziewcząt, a niewątpliwie jego dotyczyła. Siedział więc i rozmawiały o zauroczeniu Klaudyji Michaelem. Były tak przejęte, że nawet nie zauważyły, kiedy to Kamilos zniknął spod drzewa.
        Wieczór był naprawdę ciepły. Editha uznała, że taki spacer w samotności na pewno dobrze jej zrobi. Postanowiła wejść na to wzgórze, pod którym rozbili się na nocleg. Choć nie było zbyt wysokie, widoki w rzeczywistości były piękne. W oddali było widać resztki zachodzącego słońca, a niebo było zalane czerwono-pomarańczową barwą. Editha usiadła. Miała tyle do przemyślenia. Gdzieś tam, za górami znajdowało się zamczysko, w którym uwięziony został jej ukochany. Tak dawno go nie widziała, lecz wcale nie zapomniała jego przystojnej twarzy, oczu o barwie zielonej trawy, perłowym uśmiechu i brodzie, która dodawała jego twarzy tyle uroku. Na wspomnienia o ich pierwszym spotkaniu zaczęła się uśmiechać. Nigdy nie zapomni tamtego dnia. Ale zaraz po tym, w jej głowie pojawił się obraz Kamilosa wchodzącego do szpitalnej sali. Jej twarz spochmurniała. To on był tutaj największym problemem. On też się jej spodobał. Nie była do końca przekonana, czy się w nim zakochała, ale jego obecność sprawiała, że serce waliło jej mocniej. Poczuła bezsilność. Zaczęła płakać, ale zauważyła to dopiero, kiedy jej łzy kapały z policzków na ręce. I nagle posłyszała kroki w trawie. Odwróciła się odruchowo i zobaczyła stojącego nad nią Kamilosa. Na jego widok schowała twarz w dłonie i na dobre się rozpłakała. Młodzieniec był zdezorientowany. Nie wiedział co zrobić. Ogarnęło go poczucie winy, choć tak naprawdę nic nie zrobił. A przynajmniej tak mu się wydawało. Usiadł obok niej. Zawahał się, ale w końcu postanowił ją przytulić. W tym momencie Editha była zbyt roztrzęsiona i nawet nie zauważyła, że znajduje się w jego objęciach, ale gdy po chwili doszła do siebie natychmiast wyrwała się z jego ramion, oddaliła na bezpieczną odległość i powiedziała:

 - Zostaw mnie, chcę zostać sama!
 - Editha, co się dzieje? Martwię się o Ciebie. - Odpowiedział przejętym głosem Kamilos.
 - Proszę, zostaw mnie w spokoju. - Editha nalegała.
 - Nie mogę. Jesteś cała roztrzęsiona. Nie mogę Cię tak po prostu tu zostawić. Chcę Ci pomóc, ale musisz powiedzieć mi, co się stało. - Powiedział już bardziej spokojnym i troskliwym głosem.
 - Nie potrzebuję Twojej pomocy. Wystarczająco namieszałeś w moim życiu. - Odparła, a wypowiadając te słowa odwróciła się do niego plecami, jednocześnie kierując swój wzrok na ostatnie już tego dnia, czerwonawe łuny słońca.
 - A więc to jednak moja wina. Wiedziałem. Dlaczego mi nie powiedziałaś, że nie chcesz, abym z Wami poszedł? Dlaczego kłamałaś? Skoro nie odpowiadało Ci moje towarzystwo mogłaś po prostu powiedzieć. - Odpowiedział, a słowa były spokojne i nie dało się wyczuć jego zdenerwowania.
 - Ty nic nie rozumiesz. - Odwróciła się w jego stronę. - Twoje towarzystwo odpowiadało mi aż za bardzo. Spędziliśmy cudowny wieczór, dawno się tak dobrze nie bawiłam. Naprawdę jesteś wspaniały. Ale ja tak nie mogę. - Wypowiedziała te słowa patrząc mu głęboko w oczy.
 - Editha, spodobałaś mi się od pierwszej chwili, kiedy Cię zobaczyłem. Uważam Cię za atrakcyjną dziewczynę i jesteś naprawdę sympatyczna, a do tego taka ładna. Kiedy jesteś blisko czuję się taki szczęśliwy. Ja wyruszyłem w tę podróż dla Ciebie, chcę, żebyś była przy mnie. Tak naprawdę gdzieś w środku mnie jest taka mała iskierka nadziei, że być może zrozumiesz, że możesz nie podołać takiemu wyzwaniu jakim jest walka z tą wiedźmą i zrezygnujesz z tej całej wyprawy.

Ostatnie słowa wypowiedział dość niepewnie. Wiedział, że może nimi urazić Edithę. Przez cały czas patrzył głęboko w jej mokre od łez oczy. Poczuł się winny.

 - To, co o mnie powiedziałeś było naprawdę miłe, bo jeszcze nigdy nie było mi dane usłyszeć takich komplementów. Jest mi jednak przykro, że w pewnym sensie chciałeś odwieść mnie od planu uratowania Patricka, tylko po to, by być ze mną, choć wiesz, że jest on dla mnie bardzo ważny. Uważam Cię za wspaniałego mężczyznę, bo przy Twoim boku czułam się prawie jak księżniczka, ale niestety tym wspaniałym uczuciem jakim jest miłość darzę już innego człowieka i zrobię wszystko, aby go odzyskać. To z nim chcę spędzić resztę swojego życia. - Powiedziała smutnym tonem przywołując w głowie obraz Patricka.
 - Nie przejmuj się aż tak bardzo. Już niedługo nasze drogi się rozejdą. Otrzymałem dzisiaj wieść, że zostałem obowiązkowy wezwany do służby wojskowej jako lekarz. Muszę dotrzeć do najbliższej wioski z portem, aby stamtąd dostać się statkiem na Boat-island. Może to i nawet lepiej...
 - Ale jak to? Tak nagle Cię wezwali? - Zapytała trochę zaskoczona.
 - Nie udawaj, że się tym przejmujesz. - Odparł.
 - Kamilos, ja Cię bardzo przepraszam. To nie powinno tak wyglądać. Ja nie chciałam Cię zranić. Uwierz mi, że gdyby nie było Patricka, to wszystko wyglądałoby inaczej.
 - Rozumiem. Ale jeśli ktoś powinien tu kogoś przepraszać to tylko i wyłącznie ja Ciebie. Za bardzo namieszałem Ci w głowie. Nie powinienem był, aż tak się do Ciebie zbliżać. Przepraszam. - Powiedział, a jego głos drżał.

Patrzyli na siebie nawzajem jeszcze przez chwilę, później Editha odwróciła się i spojrzała w gwiazdy. Z jednej strony czuła smutek i tęsknotę za Patrickiem, a z drugiej było jej szkoda Kamilosa. Naprawdę go polubiła i widziała, jak się w to wszystko zaangażował. Miała nadzieję, że ją zrozumiał, ale towarzyszyło jej także poczucie winy. Kamilos z przygnębieniem oddalił się w stronę rozłożonego kilkaset metrów dalej ich obozu. Przez całą drogę myślał, o tym co powiedział, ale nie żałował swoich słów. Zrobiło mu się nawet lżej, kiedy powiedział jej prosto w twarz to co czuje. Tak naprawdę gdyby nie musiał, nie opuścił by ich drużyny, a jedynie walczył o Edithę do końca.

2 komentarze:

  1. Podoba mi się jak piszesz. Ale wiesz co nie chce Ci tu dyrygować , ale ciężko mi się czytało bo kolor tych napisów nie pasuje mi do tła. Ale to tylko moje zdanie =)
    Zapraszam http://majkesa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Z góry przepraszam za spam. :)
    Chciałam Cię serdecznie zaprosić na forum literackie All in One. Jesteśmy otwarci na wszelkie formy literackie i nastawieni na rozwój. Na naszym forum znajdziesz poradniki oraz spotkasz się z rzeczową i konstruktywna krytyką.
    Jeśli chcesz się rozwijać, to All in One jest miejscem dla Ciebie!
    http://allinoneflota.pl/index.php

    OdpowiedzUsuń