środa, 13 lutego 2013

Rozdział VI

       O tym samym czasie, kiedyż to młodzi przyjaciele kontynuowali swą podróż, w Ustrońsku nie lada zamieszanie. Przygotowania do zaślubin szły pełną parą. Agatella pewna swego zwycięstwa spędza czas w objęciach swego przyszłego męża, który to pod uroku działaniem bez przerwy miłość swą jej wyznawał. Zachwalał, jaka to ona nie jest piękna i cudowna, że lepszej na żonę kandydatki nigdy w swym krótkim , 18 lat życiu trwającym, na tym pięknym świecie nie spotkał. Biedna Editha, dobrze, że nie wiedziała, co się dzieje na zamku w Ustrońsku. Z pewnością jeszcze bardziej by się załamała i już nikt nie mógłby na twarz jej rumianą przywrócić tego cudnego uśmiechu, który od zawsze jej towarzyszył.

***

       Upał doskwierał tego dnia bardzo. Młodzi, waleczni podróżnicy, postanowili chwilę na odpoczynek poświęcić. Weszli do niezbyt dużego lasu. Usiedli pod jednym z wielu drzew, wielkim dębem, którego konary liśćmi przepełnione dały im cienia odrobinę. Wiolas von Pasterz oddalił się od grupy i pod innym drzewem spoczął. Z torby swej pergamin wyjął i do pisania przyrząd i tworzyć list zaczął. Pisał dość dłuższą chwilę, a gdy zakończył wezwał swego przyjaciela - sokoła, który to wieść tą do adresata miał zanieść.

 - Leć mój przyjacielu! Prosto do zamku mej pani, gdyż ważne dla niej informacje ta wiadomość zawiera. - Kiedy wypowiedział te słowa na jego twarzy zaczął malować się podstępny uśmieszek.

No cóż. Wiolas był bardzo dobrym znajomym Agatelli i jak się okazuje szpiegiem, który do Drużyny Zabójców Cienia dołączył tylko ze względu na swą misję. Miał on doprowadzić do tego, aby Editha do Ustrońska nie dotarła. Miał zatrzymać, przekonać ją, że to sensu nie ma, a w razie potrzeby nawet zabić. Jednak Editha i jej przyjaciele pojęcia bladego nie mieli, kim owy rycerz rzeczywiście jest. Udawał przyjaciela, a tak naprawdę stał po stronie wroga.
       Młodzi przyjaciele nacieszyli sie chwilą odpoczynku.Trzeba było znów wyruszać w drogę.

 - A gdzie Wiolas? - Zapytała po pewnym czasie Editha
 - Powiedział, że musi pobyć trochę w spokoju, ciszy, zastanowić się nad swoimi poważnymi sprawami. - Odparł Arletus.
 - A jakież to on może mieć poważne sprawy? - Wtrąciła Klaudyja, a głos jej brzmiał jakby była poddenerwowana.
 - Widocznie jakieś ma. - Odpowiedziała poważnym głosem łowczyni wampirów. Ona wiedziała, że Wiolas nie przyłączył się do nich bez powodu ...

Siedzieli tak jeszcze przez chwilę, aż do momentu, gdy Wiolas w końcu dołączył do całej ekipy. Ruszyli w dalszą drogę. Szli przez cały dzień, a słońce ciągle przygrzewało. Nie było nawet małej chmurki, za którą mogłoby się schować choć na moment. Gdy godziny wieczorne powoli nastały, odpoczynku czas nadszedł. Noc postanowili spędzić nad szumiącą rzeczką. Editha oddaliła się od reszty swej ekipy. Chciała przemyśleć sobie kilka spraw. Spojrzała w niebo. Słońce było już nisko i zaczynało robić się czerwone. Było coraz chłodniej. Wieczór był taki spokojny. Idealna pora do dumania. Usiadła nad brzegiem bystrej rzeki. Zdjęła buty i zanurzyła nogi do zimnej wody. I zaczęła rozmyślać. Znów o nim. W zasadzie od dnia, w którym ukazał się jej oczom, nie myślała o niczym innym. Czasami miała wrażenie, że zachowuje się, jakby postradała zmysły. Bywały momenty, że mogłaby o nim bez przerwy rozmawiać, nie zważając na to, czy przyjaciele jej ochotę mają, by ją wysłuchiwać. Powinni ją zrozumieć. Była zakochana. Czy oni nigdy tego nie doświadczyli? A może doświadczyli, ale miłość ta była szczęśliwa i tak naprawdę nie wiedzą, co ona teraz czuje? Czytała kiedyś, że miłość kluczem jest do wszystkich tajemnic. Brzmiało to pięknie, ale czy tak rzeczywiście jest? Jak dotąd mętlik w jej głowie miłość wyrządziła. Ale to wspaniałe uczucie być zakochanym. Szkoda tylko, że nie mogła powiedzieć Patrickowi, jak bardzo go pokochała. Dotarło do niej, że głupią się okazała, odmawiając wojownikowi spotkania. Być może, gdyby nie to, teraz byliby szczęśliwą parą, a Agatella nie zakłóciłaby spokoju w życiu Patricka. On jednak nie wiedział, jak to wszystko dalej się potoczy. On był drogą Agatelli do władzy, tylko i wyłącznie do tego. Liczyła się tylko władza. W prawdzie już nad Ustrońskiem panowała, ale ciągle pragnęła więcej. Ona nie planowała szczęśliwego związku na długie lata ich wspólnego życia. A Editha owszem. Wyobrażała sobie, jaką to cudowną rodzinę mogliby tworzyć. A pociechy ich podobne byłyby do ojca swego, szlachetnego i mężnego wojownika, biegałyby po tej wspaniałej lawendowej łące, ciesząc swoje słodkie pysiaczki, zupełnie tak, jak ich tata. Zawsze uśmiechnięte, z oczętami o barwie zielonej trawy. Ach. Jakież to byłoby piękne. Ocknęła się nagle z zamyślenia. Księżyc był już na niebie i oświetlał swym blaskiem piękną, pogrążoną w ciemności okolicę. Spędziła tam dość sporą chwilę. Ziewnęła. Była bardzo zmęczona. Poszła w kierunku łuny płonącego ogniska. Wszyscy smacznie spali prócz Arletusa, który to piekł sobie właśnie rybę, którą to rękami własnymi złowił. Bardzo dobry apetyt posiadał ów lekarz, to też nie dziwne było, że mimo tak późnej pory, będzie spożywał posiłek, choć podobno to niezdrowe. Editha pożyczyła mu dobrej nocy i ułożyła się do snu. Z zaśnięciem problemu nie miała, a to podróżą było spowodowane, co dość wykańczającą była. Od razu zapadła w głęboki i spokojny sen.

***

        W tym samym czasie wiedźma Agatella krzątała się po dziedzińcu swego zamku. Patrick von Zarost spał już w jednej z komnat. Nagle podleciał do niej sokół - przyjaciel Wiolasa von Pasterz, który wieść od wojownika przyniósł. Agatella podziękowała ptaku za trud lotu i natychmiast zaczęła czytać list. Nie była zadowolona, gdyż jak na razie, Wiolas nic konkretnego w kierunku zawieszenia wyprawy Drużyny Zabójców Cienia nie dokonał. Do ekipy Edithy dołączyli nowi towarzysze, bo historia ów dziewczyny tak ich wzruszyła, że chcieli pomóc uratować jej ukochanego. Ślub Agatelli i Patricka za 12 dni miał się odbyć. Do tego czasu młoda dziewka do Ustrońska miała nie dotrzeć, bo z pewnością sprawy by się pokomplikowały, a wesele odwlekło. A tak nie mogło się stać. Wiedźma z każdym kolejnym dniem pragnęła królewskiego tronu jeszcze bardziej i tylko mąciła w głowie Patricka. Przeczytawszy list do zamku szybko pobiegła, by na ów wiadomość odpisać. W wieści tej wygarnęła Wiolasowi jego tępotę i wskazówki dalszego działania umieściła. Wezwała sokoła i odpowiedź Wiolasowi kazała przekazać. Miała nadzieję, że ten dostosuje się do instrukcji i Drużynę Zabójców Cienia powstrzyma.

1 komentarz: